sobota, 20 stycznia 2018

Od Yin'a


- Mów mi Ginger. - powiedziała zakłopotana. Przekręciłem głowę o kilkadziesiąt stopni.
- Kivuli... Znaczy Ginger. - poprawiłem się. - Jesteśmy na miejscu. Fajnie tu. Co nie? - zagadałem. Wadera stała jakby zamyślona, patrzyła w dal. - Hallo, ziemia do Ginger! - pomachałem łapą przed jej oczyma. Nic. Cisza. - No trudno. - wzruszyłem ramionami i wepchnąłem Ginger do wody. Miała czas by dopłynąć do brzegu.

Jedno mnie zastanawiało - czemu na początku przedstawiła mi się inaczej? Biała wadera była dla mnie zagadką od samego początku. Nie przez przypadek latałem koło niej i na nią wpadłem. Jej osoba zaciekawiła mnie na tyle, abym chciał ją poznać. Nie, nie bliżej. Tylko "przyjaciółka" do zwierzeń.
Jeżeli umie czytać myśli, z wyrazu twarzy... Muszę się nie dać nawinąć na jej taktykę...

- No w końcu! - krzyknąłem ze śmiechem gdy Ginger wypłynęła i powoli wychodziła z wody.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!