wtorek, 30 stycznia 2018

Od Yin'a


Spytała, czy mam jeszcze coś do powiedzenia. Teleportowałem się z niemałym wysiłkiem dalej od niej.
- Nie wiesz, z kim ja się borykam. - powiedziałem spokojnie, nie tak jak wcześniej. Furia zniknęła, a ja byłem zmęczony. 
- No, powiedz! Jestem ciekawa! - zaśmiała się i kaszlnęła. Wtem przy wejściu pojawił się nieoczekiwany gość. Śmierć. Super, fajnie. Tylko że ja leżałem teraz na wpół żywy, a ona ma czelność przychodzić do mnie. Spojrzałem na jej puste gałki oczne.
- Dobij mnie! - powiedziałem z niemałym trudem. Ona się tylko do mnie zbliżyła. Ginger z kolei patrzyła.

Śmierć położyła rękę na mojej głowie. Poczułem dreszcz. Nie, nie Yin. Nie zasypiaj. Nie zasypiaj.
- Pa... - nie dokończył Toxic. Upuścił bandaże i pognał z pomocą z resztą cieni. WSTRZYMAJ ODDECH YIN. Śmierć chuchnęła. Bez skutku. Nie usnąłem. Tak trzymać!
- Zostaw go! - krzyknęła wadera. Śmierć odwróciła się z szelmowskim uśmiechem jaki miałem ja.
- Jeszcze tutaj wrócę Yin. Po ciebie. - powiedziała do mnie, patrząc na Ginger, a potem zniknęła.

- Jezu, Yin! - krzyczał Toxic. Ból się nasilał. Towarzyszka patrzyła na mnie zakłopotana chcąc wedrzeć się do moich myśli. Bez skutku. Cień wyjął strzykawkę.
- Co to jest? - warknąłem na niego.
- Narkoza. Musimy ci zrobić operację. - poinformował mnie.
- Ty wiesz, czego chcesz? - spytałem.
- Ty wiesz, że za życia byłem lekarzem? - spytał ironicznie.

Moje powieki były coraz cięższe... W końcu zasnąłem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!