wtorek, 2 stycznia 2018

Od Laguny - Kuna


Obudziły mnie dziwne szelesty dochodzące z pokoju rannej wadery. Momentalnie się zerwałam i przybiegłam do miejsca. Rozglądnęłam się wkoło i powoli szłam w stronę pokoju. Nagle zauważyłam przechodzącą Shadow. Stanęła w bezruchu i powiedziała coś do siebie. Odwróciła się w moją stronę z widocznym wkurzeniem. Wydawało mi się, że chciała uciec... Ale jej się to nie udało. Szkoda mi jej było. Bardzo nie chciała tam zostawać.
Po krótkiej rozmowie zaprowadziłam Shadow na śniadanie. Rosso przyrządził już witaminową dawkę energii... Same owoce na talerzu. Shadow podeszła do pierwszego talerza położonego na skale. Wpatrzyła się w jedzenie i zapytała ironicznie
- Nie wiedziałam, że tak bardzo lubisz owoce, Laguna... - Spojrzała na mnie. W tym momencie Rosso przyniósł kolejne dwa talerze pełne owoców. Mina wadery była bezcenna. Parsknęłam pod nosem, a ona wpadła w furię i zaczęła krzyczeć, że ona jest wilkiem, a nie pieprzoną sarną.
- Dobra czekaj, coś Ci upoluję...
- Sama jestem w stanie ! - Krzyknęła obrażona.
Nie reagowałam już na jej wołanie, kiedy wychodziłam. Miałam tylko nadzieję, że Rosso sobie z nią poradzi.

***

Szybko dotarłam na polankę na której często bywają króliki. Nienawidzę polować na te maleństwa, ale gdybym przyniosła Shadow sarnę, to zjadłaby ją całą, a nie może się teraz tak zapychać. Schowałam się za zaroślami i czekałam na odpowiedni moment. Szybko jednak zorientowałam się, że naprzeciwko jest inny drapieżnik - Kuna. Nigdy nie dogadywałam się z kunami, więc chciałam szybko ją przepędzić. Wiedziałam, że ona nie będzie chciała wziąć tylko jednego królika, a nie chciałam patrzeć na tak bezlitosną śmierć z łap kuny. 
Nagle kuna rzuciła się na najbliższego królika. Zacisnęła jedynie zęby na nim tak, aby nie mógł się potem ruszać. Puściła go i biegła na następne, kiedy wybiegłam ja i chwyciłam ją tak, jak ona tego królika. Bezlitośnie zostawiłam ją samotną i wzięłam już umarłego królika. Warknęłam jeszcze na pożegnanie wiedząc, że ta niezasługująca na życie kuna i tak wstanie.

***

Wbiegłam szybko do jaskini. Na środku był wielki zielony wilk który przytrzymywał Shadow na ziemi.
- Aż tak się wyrywała ? - Zaśmiałam się.
- No... - Odpowiedział zadowolony Ros. Szybko zmienił postać i wziął ode mnie królika.
- KRÓLIK ?! Myślisz że pojem sobie KRÓLIKIEM ?!
- No mam taką nadzieję. - Wadera spojrzała na mnie z nienawiścią.
Usiedliśmy przy skale niczym przy stole i zaczęliśmy jeść. Shadow omijała owoce jak mogła. Nie wiedziała tylko o tym, że Rosso zdążył nimi nadziać tego królika. Nawet się nie zorientowała.
Po śniadaniu Shadow zaczęła skarżyć się na senność. Po chwili leżała już na ziemi. Rosso uspokoił mnie mówiąc, że lekarstwo zaczęło dopiero działać.
- Myślałam, że to działa szybciej...
- No bo działa, ale na innych wilkach. Im silniejszy jest wilk, tym dłużej trzeba czekać aż ten lek zacznie działać.

***

Szybko przeprowadziliśmy nastawienie łapy. Posmarowaliśmy ją maścią przyspieszającą gojenie i mocno ją obandażowaliśmy. Łapa była solidnie usztywniona. Nie wiedzieliśmy kiedy wilczyca się obudzi. Dla jej dobra chcieliśmy, żeby spała jak najdłużej. Jakby wstała wcześniej, łapa nie byłaby jeszcze wystarczająco zagojona i przy chodzeniu znowu mogłoby się coś stać.

Shadow? c;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!