poniedziałek, 22 stycznia 2018

Od Yin'a


Idealnie. Tylko na to czekałem. Hehe. Myślała, że tylko potrafię się śmiać?! Nie poznała mnie dostatecznie. 
- Tak... Tak, Kivuli... - powiedziałem złowieszczo. To ją również wyprowadziło z równowagi. Zniknąłem i niespostrzeżenie zaatakowałem z tyłu. Wgryzłem jej się w kark, co sprawiło jej ból. Przyjemny posmak krwi... O tak... Miała zionąć mi w pysk. Teleportowałem się po raz kolejny, ułamek sekundy. Dosłownie. Jej ścięgna były dosyć ściągnięte. Postanowiłem zepsuć jej płynne ruchy. To był przyjemny ruch. Teraz, albo nigdy pomyślałem.

CZAS STOP. 

Miałem dokładnie trzy minuty na zadanie jej okropnych ran. Wziąłem się do pracy. Łapy, brzuch, płuca mniej, niech zdycha w męczarniach. Szyja, głowa. Nogi najważniejsze. Pysk porządnie związać.

- Udało się. CZAS START! - krzyknąłem. Czas płynął dalej. Wadera upadła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!