niedziela, 21 stycznia 2018

Od Yin'a


Warknąłem na nią. Popatrzyłem na jej ruchy, w jej oczy. Strach. Wielki strach. Pozycyjnie była gotowa do ucieczki. Ogarnij się. No, już! Pomyślałem sam do siebie.
- Nie mów nic o niej. - powiedziałem nieco spokojniej. Kiv... Znaczy Ginger rozluźniła mięśnie. 
- Czemu? - spytała wyraźnie zaciekawiona. Nie, nie Yin. Nie daj się rozgryźć. Bądź obojętny.

Odwróciłem się do niej tyłkiem (tak, moim pięknym, zadbanym tyłkiem, który teraz intensywnie pracował przy ruchach ogonem) i popatrzyłem na zachodzące słońce. Wadera podeszła do mnie i usiadła obok. 
- Co się stało? O co chodzi z tą Shadow? - Ginger nie ustępowała. Nie wydałem żadnego dźwięku, żadnego ostrzeżenia, a wadera leżała powalona na ziemi.
- NIE MÓW O NIEJ. - warknąłem prosto w jej pysk. Co ona sobie myśli?! Że ja tak ot, tak wszystko powiem?! Obok mnie zjawiły się cienie. Tak... One zawsze są przy mnie. Ginger patrzyła z przestrachem raz na mnie, raz na cienie.

Nie ruszyłem nawet łapą, a wadera była ciągnięta przez cienie do mojej jaskini. Cienie przywiązały ją sznurami do czegoś, już nie pamiętam. Szarpała się, cały czas krzycząc bluźnierstwa na mój temat.

- Wypuść mnie. - powiedziała cicho, zmęczona najwyraźniej swoim krzyczeniem przez całą drogę. Spojrzałem na nią.
- Szukałaś guza, mała. - warknąłem ponownie w jej stronę. Popatrzyła mi w oczy. Znowu. YIN! SPOKÓJ! CHOLERA JASNA! 
Gwałtownie się od niej odwróciłem.

Kivuli? Hehe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!