piątek, 25 listopada 2016

Od Anguy

(c.d. Amaimona)

„Na pastwę losu?” Zaśmiałam się w myślach. Raczej morskiemu ślimakowi w morzu źle nie było. Samotny pewnie też nie był. Ale no cóż, raczej go nie zniechęcę. W sumie ten wilk wydał mi się… dziwny? Nie byłam pewna, co jest nie tak. Ale to, co zrobił z tym ślimakiem… Trochę jak dziecko? Nie byłam pewna.
- Ty też masz zwierzaka, z tego co zauważyłem - powiedział Amaimon.- To kruk, prawda? Opowiesz coś o nim? – Spojrzałam kątem oka na ptaka. Nasze spojrzenia się spotkały. Na chwilę dostrzegłam w jego małych jak czarne koraliki oczkach blask, niby tysiąc słońc.
- To nie jest mój zwierzak …
- Co masz na myśli? – Zapytał wilk.
- To moja rodzina! – Wypaliłam w nerwach. Wilk na chwile położył uszy po sobie i cofnął o parę kroków. – Nie mów o nim zwierzątko… - Wysyczałam przez zęby.
- Już dobrze, dobrze … Przepraszam… Nie wiedziałem… - Amaimon zaczął się usprawiedliwiać.
- Yhhh, no dobrze. Niepotrzebnie wybuchłam… Chciałeś coś o nim wiedzieć?
- Tak.
- Jest ze mną od zawsze. Nauczył mnie jak sobie radzić w brutalnym ludzkim świecie, gdzie każdy może okazać się naszym wrogiem. Był moim jedynym przyjacielem. Nigdy mnie nie opuszczał. – Uśmiechnęłam się lekko. – Jakimś cudem zjawił się tu ze mną. Nie mam pewności, ale to chyba dzięki niemu tu jestem.
- Czemu tak sądzisz? – Basior drążył temat.
- Niezbyt dobrze pamiętam dzień, kiedy tu trafiłam. Wszystko jest jakby za mgłą… - Przymknęłam na chwilę oczy, starając przypomnieć sobie wszystkie szczegóły. – Chyba ludzie ścinali drzewa, a ja wpadłam w furię. I wtedy coś wystrzeliło z moich pleców, a ja zemdlałam. Nigdzie nie mogłam znaleźć kruka. Biegłam a gdy go usłyszałam, spostrzegłam Feri… I byłam już tu …
- Ciekawe…
- A jak było u ciebie? – Spytałam zaciekawiona.

(Amaimon?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!