piątek, 18 listopada 2016

Od Madowa - Złapany na Gorącym Uczynku

(c.d. Finley)

- Problem jest w tym, że nie za bardzo jestem... "Parkourem" - powiedziałem.
- Oh... Ale! - powiedziała - Są tu takie jakby... Schodki.
- Więc po nich mam wejść? - zapytałem z ciekawością .
- Tylko problem jest w tym, że są dość strome...
- Oh... - powiedziałem - Ale i tak spróbuję!
Wadera pokazała mi schodki. Były to wgłębienia w jaskini. Spróbowałem wejść na jednego. Jakimś cudem udało mi się dotrzeć do prawie ostatniego schodka. Niestety poślizgnęła mi się łapa i mocno rypnąłem o ziemię. 
- Auć! - ryknąłem
- Nic ci nie jest? - zapytała wadera
- Au... Nie, nic mi nie jest. Tylko walnąłem mocno o ziemię - powiedziałem z ironią. 
- No oj, już nie przesadzaj -powiedziała wadera. - Czyli skoro się tam nie wespniesz... To znaczy że będziesz spać na ziemi?
- Na to wychodzi... - powiedziałem zrezygnowany.
- Hmm... Poczekaj - powiedziała wadera
- Uh... Okej - powiedziałem, widząc, jak wadera wychodzi z jaskini
Pewnie poszła po coś co posłuży mi za posłanie. Straaaasznie się nudziłem. Chodziłem wokoło jaskini nie mając co robić. Robiło się powoli ciemno, a Finley nadal nie było. Postanowiłem że zacznę śpiewać. Nie za głośno. Nie chciałem aby ktokolwiek to usłyszał... A więc zacząłem śpiewać... [klik]
W połowie mojego śpiewu nie zauważyłem że coraz głośniej śpiewam. Nagle za moimi plecami pojawiła się Finley, trzymająca na plecach dwa zające i jeszcze inne materiały do mojego posłania. Nie zauważyłem jej, więc kontynuowałem moją pieśń.

(Finley?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!