środa, 2 listopada 2016

Od Anguy

(c.d. tego)

- To ty… - wyszeptała, jasna postać nieznacznie skinęła głową. 
- Dlaczego? – Spytała wadera, wpatrując się uparcie w puste oczy. Istota odwróciła głowę, przybrała postać kobiety i podeszła do kryształowego globu. Zaszeleścił jedwab jej sukni. Dotknęła smukłą dłonią gładkiej powierzchni kamienia. Ten zajaśniał niby słoneczna tarcza.
To było jedyne wyjście. Rozległy się słowa.
- Ale dlaczego ja?
Nadawałaś się. Po za tym było w tobie coś… niezwykłego. Przeżyłaś, mimo śmierci matki, nie ja cię uratowałam. Sama byłaś silna.
- A to? – Angua wskazała na otaczającą ją jaśniejącą nicość. Kobieta zaśmiała się.
Na pewno nie tak to sobie wyobrażałaś.
- W ogóle sobie nie wyobrażałam – szepnęła An.
Na pewno.
- A czemu tutaj jestem? - Wadera wypytywała uparcie.
W końcu musiałaś się dowiedzieć.
- Zawsze byłaś przy mnie?
Przecież wiesz, od początku cie nie opuszczałam. Nie mów, że się nie domyśliłaś.
- Nie sądziłam, że jesteś… - słowa zamarły w jej gardle. Nie potrafiła sobie tego uświadomić, to było nierealne. Niemożliwe! Zacisnęła powieki, miała nadzieję, że to tylko sen, ale natrętne wspomnienia wracały. Nawet wtedy ten duszek nazwał ja światłem. – A kim ja jestem?
Światłem. Powtórzyła swoje wcześniejsze słowa. 
- Czyli? – Angua drążyła temat.
Awatarem.
- Co to znaczy?
Przedstawicielem bóstwa na ziemi, poniekąd jesteś mną, masz część mnie w swojej duszy.
- Czyli jestem boginią? – Wilczyca szepnęła z niedowierzaniem.
Nie do końca, czymś na kształt.
- A mogę wreszcie wrócić? – Rzekła z nadzieją w głosie.
Oczywiście. Nagle jaśniejąca postać zniknęła. Zmieniła się w chmurę maleńkich iskierek. Zaczęły krążyć wokoło Anguy, wilczyca nagle poczuła się senna. Nim wszystko zakryła ciemność, zobaczyła jeszcze wybuch jasności.
***
Wszystko zniknęło, blask, rój świateł, kryształowy globus. Była w watasze, tuż przy wodospadzie. Słyszała szum wody i czułą na sobie ciepło słonecznych promieni. Wspomnienia niesamowitych chwil z przeszłości wydawały się jedynie snem. Angua podniosła się i rozejrzała się. Na gałęzi tuż nad nią spostrzegła znajomy łepek kruka. Spojrzała na niego niepewnie, ten od razu zakrakał. Jak gdyby chciał się przywitać. Wadera podeszłą do wody i napiła się. Była wręcz lodowata. Nagle usłyszała za sobą czyjś głos, odwróciła się i…

(Ktoś chce popisać?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!