sobota, 12 listopada 2016

Od Rayleigha - Głupia sytuacja

(c.d. Azraela)

Przeszliśmy prze dziwnie wielkie drzewo. Nim dobrze się rozejrzałem, Różowowłosy podbiegł do jakiejś białej wadery. Powoli poszedłem za nim. Krótko porozmawiali i przyjęła go do watahy.
- Ja także chciałbym dołączyć. Rayleigh jestem - odezwałem się, gdy długowłosy odszedł gdzieś z tym czarnym z pelerynką.
- Mogę pracować jako zielarz lub pielęgniarz - uśmiechnąłem się do alfy uprzedzając jej pytania.
- Nie ma problemu. Jestem Ferishia, miło mi powitać cię w naszych szeregach Rayleigh!- odpowiedziała
- Dziękuję. To ja pójdę pozwiedzać okolicę...- pożegnałem się i pobiegłem za zapachem basiorów, którzy zniknęli z zasięgu mego wzroku.
Oczywiście nie dość, że po godzinie szukania zgubiłem trop, to jeszcze siebie samego w lesie. Świetnie.Z aczynałem się denerwować. 
Nagle poczułem zapach krwi i to wilczej, bardzo świeżej krwi. Już kiedyś to czułem... o tak dobrze pamiętam ten dzień zły i dobry jednocześnie. Moje ciało przeszły ciarki i natychmiast pobiegłem w tamtą stronę. Gdy dotarłem na jakąś polankę, dostrzegłem coś, od czego nie jeden puściłby pawia.
Ogromny, czarny, dwuogoniasty osobnik siedział przy truchle zapewne kiedyś białego wilka.
Wszędzie walały się członki ciała. Krew ofiary zafarbowała większość roślin na około. 
Jak to mawiają ręka, noga, mózg na ścianie... no może nie do końca, bo mózg był dosłownie zmiażdżony na ziemi. Ktoś tu kogoś baaaaardzo wkurzył.
- Widzisz, kolego... - zaczął mówić sprawca, oblizując przednie łapy z czerwonej cieczy. - Gdybyś posłuchał poprzednim razem, że ze mną się nie zadziera to MOŻE jeszcze byś żył. Hahah. - zaśmiała się.
Tak teraz byłem pewien, że to TA osoba. Przełknąłem ślinę i zrobiłem krok w stronę wadery.
- Karo Czarna Pani? Czy to ty?

~~~Kilka miesięcy wcześniej- Wataha Walecznych Kłów~~~
- Zboczeniec!
- Drań! 
- Oszust! 
- Słabeusz! 
- Ofiara losu!
- Odmieniec!
- Potwór!
I inne takie obelgi i ataki co do mnie. Nie wytrzymałem. Zawyłem z bólu i zbudziło się moje drugie ja, którego tak nie chciałem nigdy uwolnić...
Moje oczy zapłonęły ogniem o intensywnie żółtym kolorze. Ogarnęła mnie furia i rozszarpałem trzy wilki na strzępy, a dwa kolejne udusiłem. Nie potrafiłem tego powstrzymać... z jednej strony ciągnęło mnie do większego rozlewu krwi, a z drugiej coś krzyczało - Dlaczego to robię?!
Zacząłem świrować i biegać w koło. Wtedy usłyszałem brawa.
- Cóż za akcja! Niebywała szybkość... ale wciąż za słaba motywacja do zabijania - ktoś powiedział, a po chwili w cieniu drzew dostrzegłem błyszczące na czerwono dwie pary ślepi. Nie panując nad sobą zaatakowałem... i oberwałem mocno w pysk.
- Karo Czarna Pani...
- Och, widzę, że mnie znasz.
Nie zabiję cie, bo zafundowałeś mi właśnie kolację, ale uważaj sobie. Jeszcze raz spróbujesz się do mnie zbliżyć, to nie żyjesz - powiedziała ostrzegawczo wadera, jak się okazało i zaczęła jeść truchło jednego z wilków.
Pamiętałem ją z opowieści innych... ale pierwszy raz spotkałem.
Zawarczałem cicho.

- Ach, chcesz abym ci pomogła z resztą ofiar, tak? W sumie nie mam nic do roboty, więc spoko - powiedziała i przełknęła kawał mięsa.
Problem w tym, że ja nie chciałem, ale moja demoniczna moc się tego domagała...
Musiałem zabić resztę.

Jak powiedział,a tak zrobiliśmy.
W środku nocy cicho uśmierciliśmy resztę wilków, nie zostawiając dowodów, że to my. Żeby straszniej było sprawiło nam to... przyjemność.
Zdążyłem tylko wydukać
- Nienawidzę siebie - i uciekłem jak najdalej mogłem.
~~~~
- Karo... nic się nie zmieniłaś od tamtej nocy - odezwałem się, ale wadera jakby mnie nie widziała zabrała się za jedzenie. Odrywała coraz większe kawały i wszystkie połykała w całości.
- Tak...to na pewno TY - rzuciłem, a ona w końcu się do mnie odwróciła.
Zamrugała ślepiami.
- Czego chcesz panie "nienawidzę siebie"? - Zirytowana poruszyła wargami.
W zasadzie sam nie wiedziałem, dlaczego ją zaczepiłem. Czyżby mój demon znowu zapragnął się wydostać? Nie... nie teraz, kiedy ktoś mnie ciepło przyjął. Nie mogę.
- Przywitać się? - Odparłem bezmyślnie.
- Weź wyjdź - odwarknęła

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!