(c.d. Shadow)
- Te sytuacje rodzinne mnie dobiły. Postanowiłem więc dołączyć do jakiejś watahy, żeby było mi raźniej - odpowiedziałem. - Ludzie cały czas mnie poszukują, więc muszę się ukrywać. Chcą mnie najzwyczajniej zabić - objaśniłem. Shadow po chwili ciszy powiedziała:
- Chyba jesteś ranny! - popatrzyła przez chwilę na mój brzuch. - Może Ci pomóc? - przytaknąłem.
Nie raz robiła takie zielone papki, które nakładała na ranę, a po kilku dniach nie było po nich śladu. Od lat czułem do niej sympatię, a nawet więcej. Już wiedziałem, że to nie przyjaźń, lecz trochę miłości z mojej strony.
- Gotowe - powiedziała przykładając listek na koniec. Moje oczy zaiskrzyły przyciągającym blaskiem.
(cdn)