(c.d. Madowa)
Odwzajemniłam uścisk Madowa, ale po chwili odepchnęłam wilka.
- Jest dobrze - wciąż płakałam...
- Wcale nie! - Wilk widział moje łzy... Wściekła warknęłam na Madowa... Czasem te sny są zbyt realne! Uśmiechnęłam się wolno i zaczęłam tłumaczyć.
- No więc, Madow... W starym stadzie można powiedzieć, że byłam taką opiekunką, która naprawdę jest wojowniczką. Przydzielono mi troje szczeniąt. Tenebrisa, Arema i Kimmo. Wszyscy bawili się ze sobą świetnie. Ja uczyłam ich walczyć i polować. Po pewnym czasie zaczęli traktować mnie jak swoją matkę. Kiedy inne stado nas napadło, zostałam raniona pierwsza więc nie mogłam im pomóc... -głos mi się łamał, ale starałam się opanować - widziałam ich wyrzut i strach w oczach... Potem, kiedy jakoś odzyskałam siły chciałam iść ratować alfę... Niestety nie zdążyłam... Widziałam jej śmierć, kiedy tak powoli ją zabijali... - opowiadałam tak i opowiadałam... opowiedziałam całe morderstwo Alf...- Idę po zioła. Nie martw się.
-Więc to Ci się śni?- zmartwił się...
-Tak- ucięłam i wybiegłam do zapasów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zachęcamy do komentowania!