(c.d. Ruy)
Potruchtałam w stronę czarnego jak atrament obiektu na piasku, który, jak się okazało, był niedużym wilkiem z majestatycznym, jelenim porożem. Podeszłam bliżej z uszami postawionymi na sztorc. Będąc w odległości około pięciu metrów od nieznajomego zorientowałam się, że nie śpi i jego uderzająco pomarańczowe oczy rejestrowały każdy mój ruch. Lekko mnie to onieśmieliło, więc usiadłam na wilgotnym, porannym piasku i popatrzyłam na obcego z ukosa. Ten jednak nie wykonał żadnego ruchu, po prostu wpatrywał się we mnie, a wyraz jego oczu tak trudno było mi odczytać...
W końcu ciekawość zwyciężyła. Powoli wstałam i zbliżyła się do wilka.
- Cześć... - wyszeptałam nieśmiało.
Basior nie odpowiedział. Zrobiłam jeszcze kilka kroków i stanęłam oko w oko z nieznajomym.
- K-k-kim jesteś?... - tym razem moje słowa zabrzmiały z większą mocą.
Obcy dźwignął się na łapy i przeszył mnie spojrzeniem. Po chwili mogłam dostrzec delikatny uśmiech, który powolutku zagościł na jego pysku.
- Nazywam się Aura de Noir.
- Ja jestem Anadil, miło mi cię poznać.- wyszczerzyłam kły trochę szerzej niż wypadało i zamachałam ogonami. - Co tu robisz?
- Nic... nic ważnego.- odrzekł wymijająco.
Zasępiłam się. Powiedziałam coś nie tak?
Nagle wyczułam intensywną woń. Woń... zająca. Rzeczywiście, szarak wyskoczył z krzaków raptem parę metrów od nas.
- Głodny? - spytałam i, nie czekając na odpowiedź, skoczyłam na zajączkiem. Z łatwością przegryzłam jego tętnicę i dumnie zaniosłam zdobycz do nowego znajomego.
- Chcesz trochę?
(Rua? ^^)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zachęcamy do komentowania!