niedziela, 16 października 2016

Od Wilgi

(c.d. Murtagha)

Nie zdążyłam odbiec daleko, gdy do moich uszu zaczęły docierać odgłosy walki. Zwolniłam kroku, by po chwili przystanąć. Obróciłam się i z bezpiecznego miejsca zaczęłam obserwować pojedynek.
Skrzywiłam się, gdy mantykora zaczęła przeraźliwie krzyczeć. Jej wrzaski nie miały litości dla moich bębenków usznych.
Zaśmiałam się szyderczo, widząc, jak basior okłada potwora kijem. Dobrze mu tak! Wciąż jednak nie potrafiłam zrozumieć, w jakim celu wilk w ogóle zadaje sobie ten trud i walczy. Ot, pobrudzi się, zmęczy i może jeszcze nabawi się jakichś ran. Wszystko tylko po to, by zabić jakieś natrętne stworzenie. Rozmyślania postanowiłam jednak odłożyć na później.
Mantykora padła trupem, a wilk zaczął taszczyć za sobą jej truchło. Przyznam szczerze, zaskoczyło mnie to troszkę. No, może nawet bardzo. Po co komu cielsko mantykory? Czyżby potrzebował go do jakichś okultystycznych rytuałów? Może miał zamiar złożyć je w ofierze jakiemuś demonowi? Albo... No, nie mam pojęcia, co mógł z nim zrobić.
Zaciekawiona zaczęłam śledzić basiora. Trzymałam się w bezpiecznej od niego odległości, chowając się w napotykanych po drodze zaroślach. Stąpałam tak cicho, jak tylko umiałam. Pilnowałam również, by wiatr nie zaniósł w kierunku wilka mojego zapachu. Jestem przekonana, że nie zdawał sobie sprawy z mojej obecności.
Moje zdziwienie sięgnęło zenitu, gdy znaleźliśmy się niedaleko wejścia do jaskini. Basior wciągnął do środka truchło, które ledwo mieściło się w wejściu, a ja cichutko wślizgnęłam się do środka. W środku dało się wyczuć jedynie zapach owego basiora, stwierdziłam więc, że to najprawdopodobniej jego mieszkanie.
- Po co to tu przytachałeś? - Zapytałam. - W tej pogodzie może z tydzień wytrzyma, ale potem zacznie cuchnąć tak, że wyprowadzą się stąd wszyscy Twoi sąsiedzi!
Wilk posłał mi piorunujące spojrzenie. Serio, gdyby potrafił zabijać wzrokiem, pewnie byłabym już martwa. Fakt, śledziłam go i weszłam mu do jaskini bez pozwolenia. No i co z tego? Nikt mi nie będzie mówić, gdzie wolno mi wchodzić, a gdzie nie. 
Uśmiechnęłam się tylko, czekając na jego reakcję. W razie czego, na szyi miałam zawieszoną fiolkę z trucizną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcamy do komentowania!