(c.d. Sethi'ego)
- Tak, pewnie - odpowiedziałam.
Wilka chyba zalała kolejna fala bólu. Słyszałam tylko skamlenie, widziałam, jak łapie się za głowę. A ja po prostu stałam jak słup soli, przyglądałam się bezczynnie. Nie miałam zielonego pojęcia, co działo się w tamtym momencie z ciałem Sethi'ego. Nie potrafiłam w żaden sposób zareagować w tej sytuacji. Pomogłabym, gdybym wiedziała, jak. Mogłam jednak jedynie współczuć.
Już miałam zaproponować, że zaprowadzę go do medyka, gdy zorientowałam się, że... nie mamy medyka. Jeszcze. Wilki, które przybywały w te strony, w dużej mierze były niedoświadczonymi młodzikami, z nikłym pojęciem o życiu. Nie poznały jeszcze arkanów wiedzy potrzebnych, by osiągnąć szczyt swojej ścieżki. A ja nie byłam lepsza.
Wilk miał szczęście, że spotkałam go akurat wtedy, gdy wracałam z wyprawy po zioła. Otworzyłam zawieszony na rzemieniu mieszek i wysypałam jego zawartość do zagłębienia w skale. Zalałam zioła wodą z pobliskiego wodospadu. Wypowiedziałam po cicho zaklęcie, dzięki któremu uformowałam niewielką kulkę energii - nie był to ogień, wytwarzała jednak wystarczającą ilość ciepła. Czysta prowizorka. Odcięłam przepływ many, gdy woda zaczęła wrzeć.
- Hm, Sethi... - zagadałam. - Nie chcesz może herbaty? Powinno trochę złagodzić ból - zaproponowałam, pokazując łapą na przygotowany wywar.
Wilk obrzucił miksturę podejrzliwym spojrzeniem. Zanim zaczął ją pić, zapytałam:
- Wiesz w ogóle, co ci dolega?
(Sethi? Brak weny bardzo.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zachęcamy do komentowania!